Większość osób uważa, że tradycja częstowania stałych klientów przytulnych kawiarni pachnącymi wypiekami i pyszną kawą pojawiła się w Wiedniu, ale nie jest to do końca prawdą. Stolica Polski wniosła również ogromny wkład w rozwój sztuki cukierniczej. Na jej ulicach już w XVII wieku pojawiły się pierwsze kawiarnie. Warszawskie kawiarnie i ich historie mogą czasem powiedzieć znacznie więcej o mentalności ludzi, ich tradycjach i stylu życia niż luksusowe muzea i majestatyczne budowle architektoniczne. Dawno, dawno temu warszawskie kawiarenki były nie tylko miejscem, gdzie można było napić się gorącego napoju, ale prawdziwym centrum kultury – pisze warsaw1.one.
Historia warszawskich kawiarni: jak to się wszystko zaczęło?
Pierwsza kawiarnia w Warszawie pojawiła się w 1724 roku przy Pałacu Saskim i była ulubionym miejscem króla Augusta II. Zarządzał kawiarnią królewski dworzanin. Wszystkie stołeczne kawiarnie przez pewien czas odwiedzali tylko mężczyźni z królewskiej świty. Ojcem warszawskiego cukiernictwa nazywa się włoski cukiernik Lessel. W 1727 roku na otwarcie Opery Saskiej przygotował deser, który na zawsze został w historii Warszawy: był to wielowarstwowy tort w kształcie piramidy. Za swoją sztukę cukierniczą Lessel otrzymał od króla przywileje i otworzył swoją pierwszą cukiernię w ogólnodostępnej części Ogrodu Saskiego. Cieszyła się dużą popularnością wśród warszawiaków, jednak po śmierci słynnego cukiernika przechodziła przez różnych właścicieli, aż ostatecznie w okresie międzywojennym została całkowicie zamknięta.
Oprócz Lessela do Warszawy przyjechało wielu innych cukierników z całego świata, którzy otworzyli w stolicy własne lokale. Warto wspomnieć Szwajcara Baldiego, który otworzył kawiarnię na ulicy Długiej. Za szklaną witryną Baldi’s Patisserie znajdowała się duża lada z deserami, a za nią stoły z drewnianymi ławami dla klientów.
W XVIII wieku, kiedy popularność kawiarni w stolicy dopiero zaczynała nabierać rozpędu, odwiedzali je głównie mężczyźni i obsługiwali je męscy kelnerzy. Kiedy wśród gości kawiarni zaczęły pojawiać się kobiety, miało to ogromny wpływ na wnętrza lokali i menu. Drewniane ławki zastąpiły wygodne krzesła, na stołach pojawiły się kwiaty i serwetki, a deserom zaczęto nadawać „kobiece” nazwy: „Stefanka”, „Warszawianka”. Wszystko miało na celu zadowolenie gości. Co ciekawe, Baldi trzymał nawet w swojej cukierni kilka kanarków, aby ich śpiew bawił warszawiaków.
Jak wyglądały desery i kawa w starych kawiarniach?

W XVIII wieku w kawiarniach często odbywały się spotkania biznesowe, a podczas tych spotkań goście często pili kawę według „specjalnej” receptury, a mianowicie z dodatkiem alkoholu do napoju. Do kawy zwykle dodawano rum lub kilka łyżek alkoholu.
Warszawskie kawiarnie mogły pochwalić się najbardziej oryginalną reklamą w mieście. Warszawiacy dzięki technikom marketingowym dowiedzieli się, że kawa zapobiega apopleksji, a herbata sprawia, że skóra wygląda zdrowo. Najpopularniejsza witryna w całej Warszawie znajdowała się w cukierni Kacpera Semadeniego – mieszkańcom tak się podobała, że przychodzili tylko popatrzeć. Na dużym talerzu zawsze były pięknie ułożone karmelizowane owoce – połówki gruszek, kawałki ananasów, jabłka, morele, jadalne kasztany i śliwki. Były też prawdziwe dzieła sztuki, które można było zjeść: kosze z jadalnymi kwiatami, warstwowe torty czekoladowe, różne ciasta i ciasteczka. Taka prezentacja działała dziesięć razy lepiej niż jakakolwiek inna reklama.